Popularność zabiegów kosmetycznych rośnie, oferty salonów kosmetycznych oferują liczne, mniej lub bardziej inwazyjne procedury. Niestety nie wszyscy są świadomi niebezpieczeństw i ryzyka powikłań z nimi związanych, a w tym jak ważny jest świadomy i odpowiedzialny wybór specjalisty, u którego decydujemy się wykonać dany zabieg. Przekonała się o tym klientka jednego z salonów kosmetycznych w Poznaniu.
We wrześniu 2018 roku kobieta udała się do salonu kosmetycznego w celu zniwelowania zmarszczek, powiększenia ust oraz wyszczuplenia twarzy. Kosmetyczka zaleciła wstrzyknięcie botoksu oraz założenie specjalnych "haków" i nici, których zadaniem miało być naciągnięcie i wygładzenie skóry twarzy. Od początku wykonywanego zabiegu klientka odczuwała intensywne dolegliwości bólowe, choć podano jej środek znieczulający. Niedługo potem ból znacznie się nasilił, wystąpił obrzęk oraz wysoka temperatura. Pomimo zapewnień kosmetyczki, że podobna reakcja jest naturalna, klientka postanowiła skonsultować swój stan z doktorem Waldemarem Jankowiakiem i jak twierdzi ta decyzja uratowała jej życie.
Lekarz rozpoznał niebezpieczne objawy infekcji i stanu zapalnego, toczącego się w organizmie. "Miała obrzęk, zaczerwienienie, opuchliznę i boleść. Jednak większym problemem był ropień w pobliżu ust. To oznaczało, że bakterie mogły dostać się do zatok jamistych mózgu. A to mogłoby wiązać się z zakrzepowym zapaleniem zatok jamistych, co może doprowadzić nawet do śmierci" - tłumaczył specjalista.
Lekarz rozpoczął proces leczenia od usunięcia zmiany ropnej oraz substancji, którą ostrzykiwano twarz i usta pacjentki. Proces usunięcia haków i nici przysporzył jednak wiele problemów. Nici pękały przy próbach ich usunięcia, dodatkowo założone były w nieodpowiednich miejsach, w tym blisko tętnicy skroniowej. Nici nie tylko nie spełniały swojej funkcji ale stanowiły również poważne ryzyko dla zdrowia pacjentki. Nie udało się również usunąć substancji, którą ostrzyknięto brodę klientki.
W maju 2019 roku prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie, powołano również biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej. Okazało się, że nie był to pierwszy taki przypadek w rzeczonym salonie kosmetycznym w Poznaniu. W 2017 roku prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie innej poszkodanej klientki. W październiku 2019 roku kosmetyczka usłyszała zarzut nieumyślnego uszkodzenia ciała, choć sama utrzymuje, że nie popełniła błędu w żadnej z tych spraw. Klientka miała zataić informację o uczuleniu na botoks podczas wywiadu przeprowadzanego przed zabiegiem. Kosmetyczka utrzymuje również, że reakcje, które tak zaniepokoiły jej klientkę są naturalne po założeniu nici i haków pod skórę i po kilku dniach samoistnie ustępują.
Przypadek pacjentki z Poznania okazuje się jednak nie być wyjątkiem. Lekarze zgłaszają liczne przypadki powikłań po zabiegach kosmetycznych i kosmetologicznych. Winne po części było prawo, które nie definiowało kto może wykonywać tego typu zabiegi. Lekarze przekonują, że każda procedura związana z wprowadzeniem ciała obcego do organizmu ma charakter zabiegu chirurgicznego i jako taka powinna być wykonywana jedynie przez wykształconych w tej dziedzinie specjalistów.
Pamiętając o tym, że każdy zabieg wiąże się z ryzykiem powikłań i skutków ubocznych, mając na uwadze dobro pacjenta w interesie specjalisty jest posiadanie wystarczająco wysokiego ubezpieczenia OC od wykonywanego zawodu.
Dedycując się na wizytę w salonie kosmetycznym należy pamiętać, że każdy, choćby mało inwazyjny zabieg stanowi pewne ryzyko, dlatego kluczowe jest wybranie odpowiedniej osoby do jego wykonania. Nie oszczędzajmy czasu na poszukiwania i zbieranie informacji o wykształceniu i umiejętnościach wybranego przez nas specjalisty, ponieważ zaniedbanie tej kwesti może skończyć się dla nas fatalnie.
Źródło i zdjęcia:
Więcej komentarzy...