(Nie)pożądani lokatorzy, czyli jak bakterie jelitowe wpływają na nasz organizm

 

Mimo wysokiego poziomu higieny i rozpowszechnienia antybiotyków ciało człowieka zamieszkują miliony bakterii. Fakt ten nie świadczy o żadnej patologii – większość naszych lokatorów to mikroby nieszkodliwe, a często wręcz pożyteczne. Niepodzielnie panując w przewodzie pokarmowym, jamie ustnej czy pochwie nie tylko utrudniają drobnoustrojom chorobotwórczym inwazję, ale i uczestniczą w wytwarzaniu witaminy K oraz utrzymywaniu właściwego pH. Ostatnie badania wskazują jednak, że nawet jeśli mikroflora jelitowa nie wywołuje ostrych zakażeń, to może być współodpowiedzialna za rozwój schorzeń przewlekłych, a także wpływać na nasze emocje, funkcje poznawcze, a nawet… figurę. Wywierany przez nią wpływ zależy natomiast od dominującego szczepu.

Prevotella Cię odchudzi, Bacteroides poprawi nastrój

Dwa niezależne badania ukazały drastyczne różnice w funkcjonowaniu osób, u których najbardziej rozpowszechnionym gatunkiem bakterii jelitowych jest Prevotella lub Bacteroides. Ta pierwsza zwiększa ryzyko depresji i zaburzeń lękowych, spowalnia rozwój funkcji poznawczych, ale za to pomaga zachować smukłą sylwetkę. Dzięki drugiej szybciej się uczymy, nasze dzieci szybciej od rówieśników rozwijają kompetencje językowe czy sprawność ruchową i niestraszne nam wahania nastroju, ale diety już owszem. Duńskie badania wykazały bowiem, że zdrowe odżywianie z przewagą owoców, warzyw i produktów pełnozbożowych, które zwykle powoduje spadek masy ciała, skolonizowanych przez Bacteroides nie odchudza ani o gram. Niewykluczone więc, że standardem w leczeniu otyłości stanie się kiedyś dobieranie diety do mikroflory.

Escherichia coli mówi dość

To zresztą nie jedyna zależność między bakteriami jelitowymi a odżywianiem. Francuzi odkryli bowiem, że to one w dużej mierze odpowiadają za uczucie poposiłkowej sytości. Wygląda na to, iż jedząc pożywny obiad czy przegryzając słone przekąski najpierw karmimy naszą mikroflorę, która namnaża się do określonej, stałej liczby, po czym zaczyna produkować specjalne białka zmniejszające apetyt. Pobudzają one pracę neuronów wywołujących uczucie sytości oraz zwiększają wydzielanie tzw. peptydu YY, który ma podobne właściwości. Pamiętacie rady dietetyków, by jeść powoli, bo sygnały o pełnym brzuchu docierają do mózgu po około 20 minutach? Owszem, bo właśnie tyle czasu potrzebuje E.coli na rozmnożenie się i wyprodukowanie specjalnych białek. Być może więc osoby szczycące się silną wolą i rezygnujące z kolejnego kawałka czekolady mają po prostu sprawne bakterie jelitowe, podczas gdy u łasuchów funkcjonują one nieprawidłowo.

Złe bakterie cię postarzą

Choć przyczyny tego zjawiska pozostają niewyjaśnione, z wiekiem skład mikroflory jelitowej wyraźnie się zmienia. Niekiedy zaczynają w niej dominować bakterie wywołujące nieznaczne, acz przewlekłe zapalenie – tzw. inflammaging – które może sprzyjać rozwojowi schorzeń kojarzonych z podeszłym wiekiem: miażdżycy, choroby wieńcowej, udarów czy otępienia. „Złe” bakterie zwiększają bowiem przepuszczalność jelita dla czynników prozapalnych, które, nieustannie krążąc we krwi, uszkadzają ściany naczyń i sprzyjają odkładaniu się blaszek miażdżycowych. Zwężenie tętnic może z kolei prowadzić do niedotlenienia i schorzeń kluczowych narządów – serca oraz mózgu.
Uważa się, że inflammaging przyspiesza również starzenie się skóry.

Choroby neurologiczne zaczynają się… w jelitach?

Wpływ bakterii jelitowych na intensywność odpowiedzi zapalnej badano również na mysim modelu stwardnienia rozsianego. Okazało się, iż drobnoustroje takie jak Akkermansia muciniphila i Acinetobacter calcoacidicus pobudzają układ odpornościowy do gwałtownej reakcji i znacznie nasilają objawy choroby u gryzoni, podczas gdy Parabacteroides distasonis działa przeciwzapalnie. Nie dziwi więc fakt, że u cierpiących na stwardnienie rozsiane – chorobę autoimmunologiczną, w której przewlekłe zapalenie uszkadza osłonki mielinowe neuronów – dominują te pierwsze.
Wykazano również związek między mikroflorą jelitową a chorobą Parkinsona. Nie wiadomo jednak, czy cięższy przebieg u skolonizowanych przez pewne gatunki bakterii jest skutkiem ich bezpośredniego działania, czy też zmienionego metabolizmu leków na to schorzenie. Wykazano przecież, że bakterie wpływają na intensywność działań niepożądanych oraz skuteczność niektórych preparatów leczniczych, w tym chemioterapeutyków.

Mikroflora ochroni przed cukrzycą

Fińscy badacze przez 15 lat obserwowali 200 osób z nadwagą i upośledzoną tolerancją glukozy. Zauważyli, że niektórzy już w ciągu 5 lat rozwinęli pełnoobjawową cukrzycę typu 2, podczas gdy u innych choroba nie pojawiła się. Tym, co odróżniało obie grupy, było stężenie kwasu indolilopropionowego – produktu metabolizmu bakterii jelitowych. Jego wyższy poziom wykazywał działanie ochronne.
Obserwacja pacjentów pediatrycznych pozwoliła natomiast naukowcom dojść do wniosku, iż zróżnicowana flora bakteryjna, niezdominowana przez jeden gatunek, chroni dzieci i młodzież przed rozwojem cukrzycy typu 1, a także astmy.
Czasem więc to nie konkretny gatunek, ale profil metaboliczny mikrobów zapewnia długie, zdrowe życie.

Współpraca z bakteriami kluczem do sukcesu terapeutycznego?

Powyższe odkrycia mogą szybko znaleźć zastosowanie w leczeniu rozmaitych schorzeń, gdyż florę bakteryjną – w przeciwieństwie np. do uwarunkowań genetycznych - bardzo łatwo zmodyfikować. Wystarczy przecież zastosować odpowiednią dietę lub probiotyki, by mikroskopijni sprzymierzeńcy pomogli nam zwalczać uciążliwe objawy. Nie zdziwi więc, jeśli w nadchodzącej erze medycyny spersonalizowanej terapia będzie dobierana indywidualnie na podstawie dominujących w jelicie bakterii.

Źródła:

med.news.am

Science Daily

Science Alert

Medical News Today

Biotechnologia.pl

Źródło grafiki: 123rf.com

Grafiki

Przyznane oceny
4.7

3 wszystkich ocen
Zaloguj