„Przełom!”, „Rewolucja zdrowotna dla miliona Amerykanów!”, „Nowy gracz w terapii MS!” – to tylko niektóre prasowe nagłówki zachwalające najnowszą metodę leczenia stwardnienia rozsianego. Opracowana w Wielkiej Brytanii procedura wydaje się rzeczywiście odnosić korzystne skutki, lecz, póki co, wiemy to tylko z relacji pacjentów. Oficjalne wyniki badań klinicznych nie zostały dotąd opublikowane, a amerykańska Agencja Żywności i Leków (ang. Food and Drug Administration – FDA) zwraca uwagę na poważne uchybienia w raportowaniu o jej działaniach niepożądanych. Na czym właściwie polega ten nowy sposób leczenia i skąd tyle kontrowersji wokół niego?
Stwardnienie rozsiane to schorzenie, w przebiegu którego uszkodzeniu ulegają osłonki mielinowe włókien nerwowych, czyli cienkie warstwy glikolipidów otaczające wypustki neuronów. Ich defekt sprawia, że impulsy nerwowe są przewodzone w nieprawidłowy sposób. Skutkuje to poważnymi objawami neurologicznymi, takimi jak niedowłady kończyn, zaburzenia równowagi, niezborność ruchów czy podwójne widzenie, którym często towarzyszy zespół przewlekłego zmęczenia. Choroba dotyka około 2,3 miliona ludzi na świecie i zwykle rozpoczyna się w młodym wieku, znacznie zmniejszając szansę na udane życie zawodowe i rodzinne.
Początkowo stwardnienie rozsiane najczęściej przybiera tzw. postać rzutowo-remisyjną - dolegliwości pojawiają się w okresach zaostrzeń, po czym samoistnie ustępują. Niestety po około 10-15 latach schorzenie zazwyczaj ulega progresji do postaci wtórnie postępującej, w której objawy neurologiczne już się nie cofają, lecz prowadzą do coraz poważniejszego upośledzenia sprawności. Nie istnieje żadne skuteczne leczenie wariantu wtórnie postępującego – jedyny sposób, aby się przed nim uchronić, to zatrzymać chorobę na wcześniejszym etapie. Richard Burt z Uniwersytetu Northwestern w Chicago twierdzi, że potrafi tego dokonać,
Za niszczenie osłonek mielinowych w stwardnieniu rozsianym odpowiadają komórki układu odpornościowego, które mylnie rozpoznają mielinę jako wrogą substancję. Aby nie dopuścić do rozwoju objawów, należy więc, zdaniem Burta, przestawić mechanizmy immunologiczne organizmu z powrotem na właściwe tory. Badacz postanowił tego dokonać dzięki chemioterapii i autologicznemu przeszczepowi komórek macierzystych. Od pacjenta pobiera się więc krew, a następnie podaje leki niszczące jego białe krwinki. Tak „oczyszczony” układ krwionośny zasiedla się na nowo komórkami macierzystymi, które różnicują się do limfo- i leukocytów. Doktor Burt twierdzi, że stosowana chemioterapia działa wybiórczo jedynie na białe krwinki odpowiedzialne za atakowanie własnych tkanek, dzięki czemu terapia niesie za sobą mniej skutków ubocznych. FDA odpowiada, że, być może, badacz po prostu zapomniał o nich wspomnieć.
Pierwsze doniesienia o innowacyjnej terapii pojawiły się w prasie medycznej w 2009 r. Spośród 21 pacjentów biorących udział w dwóch pierwszych fazach badania klinicznego aż 17 odnotowało chociaż częściową poprawę, a u wszystkich udało się zahamować progresję choroby. Tak optymistyczne rezultaty – i brak jakichkolwiek doniesień o skutkach ubocznych - sprawiły, że do kolejnego etapu zgłosiły się tłumy chętnych z całego świata. Niestety za szansę na zdrowe i szczęśliwe życie muszą oni słono zapłacić – koszt terapii to nawet sto tysięcy dolarów, które pacjent musi wyłożyć z własnej kieszeni. Organizator nie dokłada do tego ani grosza, za to służy radą – na jego stronie internetowej widnieje poradnik, jak skutecznie uzyskiwać środki finansowe dzięki zbiórkom crowdfundingowym. Próżno szukać tam natomiast informacji o tym, że terapia może potencjalnie wywoływać poważne infekcje klatki piersiowej, zaostrzenie narkolepsji czy cukrzycy oraz szereg innych nieprzyjemnych objawów.
Oficjalne wyniki trzeciej fazy badania również nie zostały jeszcze opublikowane. Dopóki to się nie stanie, trudno w pełni ocenić skuteczność terapii. Czy rzeczywiście będzie ona przełomem w leczeniu stwardnienia rozsianego? Nie wiadomo. Cieszą jednak takie doniesienia jak historia 36-letniej Angielki, która po leczeniu urodziła dziecko i może się nim aktywnie zajmować, choć wcześniej nie dawał jej na to szans.
Źródła:
Źródło filmu: Osmoza/Youtube.com
Źródło grafiki:123rf.com
Więcej komentarzy...