Skąd się bierze oporność na chemioterapię? Nowe odkrycia uchylają rąbka tajemnicy

Bez chemioterapii nie byłoby współczesnej onkologii. To ona dała milionom pacjentów z zaawansowanymi nowotworami nadzieję na całkowite wyleczenie lub chociaż dłuższe życie. Bez niej szans nie mieliby też pacjenci z chorobami hematologicznymi, które często zajmują cały organizm i nie da się ich po prostu wyciąć na stole operacyjnym.

Chemioterapii daleko jednak do ideału. Atakuje ona bowiem nie tylko komórki nowotworowe, ale i ich zupełnie zdrowe otoczenie, silnie wyniszczając organizm. Leczenie podaje się więc w cyklach, by ciało mogło się choć odrobinę zregenerować przed kolejnym etapem walki, a dawki dobiera się w taki sposób, by nie zabijały zbyt wielu prawidłowych komórek. Zachowanie takich środków ostrożności to konieczność, jednak mogą one niestety sprzyjać nawrotom i szybkiej progresji nowotworu. Ostatnio ukazały się dwie prace, które zdają się ostrzegać: chemioterapia to miecz obosieczny. A wszystkiemu winne są uszkodzenia DNA oraz grupa białek WNT, tworząca istotny szlak sygnałowy.

Naukowców z Centrum Badań nad Rakiem im. Freda Hutchinsona w Seattle, USA, zainteresowało, skąd tak ogromna różnica w odpowiedzi komórek raka na chemioterapię w warunkach laboratoryjnych i u pacjentów. Na szlace Petriego giną one bowiem w stu procentach, a w organizmie człowieka w końcu wykształcają oporność na stosowane leki. Okazało się, że odpowiedzialność ponoszą… sąsiadujące z rakiem zdrowe komórki. Chemioterapeutyki, próbując zniszczyć nowotwór, uszkadzają bowiem również ich DNA i wprowadzają w nim nieodwracalne zmiany.

Badacze przyjrzeli się dokładnie zachowaniu fibroblastów, czyli komórek tkanki łącznej odpowiedzialnych za syntezę kolagenu, gojenie ran oraz wytwarzanie elementów swoistego rusztowania dla innych tkanek. Zauważyli, iż w odpowiedzi na uszkodzenie DNA przez chemioterapeutyki zaczynają one wytwarzać zwiększone nawet trzydziestokrotnie ilości białka WNT16B. Owa proteina pobudza z kolei komórki raka do niezwykle szybkiego namnażania się, sprzyjając progresji choroby. Skutek? Po pewnym czasie chemioterapia przyspiesza wzrost guza, zamiast go niszczyć.

Inny mechanizm oporności dotyczy komórek nowotworowych w stanie tzw. senescencji. W skutek nieodwracalnego uszkodzenia DNA po chemioterapii tracą one zdolność podziału, ale nie giną i tkwią w uśpieniu na swoim miejscu. Niemiecy naukowcy zauważyli jednak, że po pewnym czasie mogą one wykształcać pewne cechy komórek macierzystych raka, czyli nabywać zdolności do nieskończonych podziałów. Jeśli więc dzięki sprzyjającym warunkom otoczenia komórce w stanie senescencji uda się ponownie wejść w cykl podziałów, staje się ona niezwykle groźnym zabójcą, mogącym zapoczątkować wznowę nowotworu. Wszystkiemu znów winny jest szlak sygnałowy WNT, który sprzyja ekspresji genów nadających „śpiącym królewnom” cechy komórek macierzystych.

Czy wyniki przytoczonych prac sugerują, że chemioterapia to szkodliwy przeżytek i nie warto się jej poddawać? Bynajmniej, wciąż pozostaje ona najskuteczniejszą czy wręcz jedyną metodą leczenia niektórych nowotworów, należy jednak zwrócić uwagę, w jaki sposób reaguje na nią otoczenie guza. Uzyskane wyniki mogą natomiast przyczynić się do zwiększenia skuteczności chemioterapii i wydłużenia okresu do wytworzenia się oporności poprzez blokowanie szlaku WNT. Przyszłością onkologii ma być przecież spersonalizowane leczenie uderzające w specyficzne mechanizmy i szlaki sygnałowe, a nie w cały organizm pacjenta.

Źródła:

Medical News Today

Medical Daily

National Center for Biotechnology Information

Medical News Today

Źródło grafiki: 123rf.com

Grafiki

Przyznane oceny
5.0

1 wszystkich ocen
Zaloguj