Superbakteria New Delhi – czym grozi i jak się przed nią bronić?

„Groźna superbakteria atakuje!”, „Epidemia New Delhi rozprzestrzenia się po całej Polsce!”, „Śmiertelne zagrożenie dla pacjentów!” – takimi informacjami bombardują nas ostatnio media, a lekarze załamują ręce nad nowym zagrożeniem epidemiologicznym. Ale czy rzeczywiście są powody do obaw? Skąd właściwie wziął się cieszący się złą sławą drobnoustrój, dlaczego medycy tak się go obawiają i jak się przed nim bronić?

W 2008 roku do pewnego szwedzkiego szpitala trafił pacjent, który niedawno wrócił z podróży do New Delhi, stolicy Indii. Mężczyzna cierpiał na nietypową infekcję – o tyle kłopotliwą, że niereagującą na żadne antybiotyki. Posiewy wykazały obecność dość powszechnie występującej bakterii Klebsiella pneumoniae, co tym bardziej zdziwiło lekarzy. Postanowili więc, poza wykonaniem rutynowego antybiogramu, poddać nietypowy drobnoustrój testom molekularnym umożliwiającym wykrycie genów oporności na antybiotyki. Ich wyniki nie nastroiły niestety medyków optymizmem – oprócz tzw. beta-laktamaz o rozszerzonym spektrum działania (ang. extended-spectrum beta-lactamases, ESBL), czyli enzymów zapewniających oporność na większość dostępnych na rynku antybiotyków, wyhodowana Klebsiella posiadała również inne geny. Jak się potem okazało, gwarantują one przebiegłemu mikrobowi niezniszczalność niemal w każdych warunkach. Na tak wyposażone przez naturę drobnoustroje działa bowiem tylko jeden antybiotyk – kolistyna, a i to niestety coraz rzadziej. 

Co gorsza, gen odpowiedzialny za ten niezwykle groźny profil odporności może zostać w łatwością przekazany innym, zazwyczaj nieszkodliwym bakteriom, gdyż występuje on na tak zwanych transpozonach, czyli ruchomych fragmentach bakteryjnego materiału genetycznego. Ten niecodzienny „prezent” od bakteryjnego kuzyna sprawia, że takie powszechnie występujące drobnoustroje jak Escherichia coli mogą stać się źródłem śmiertelnego zagrożenia.

Ale nawet bez tego Klebsiella pneumoniae New Delhi (nazwa podtypu pochodzi właśnie od miejsca, gdzie po raz pierwszy nabyto groźną infekcję) doskonale radzi sobie w naszym codziennym świecie, a zwłaszcza na szpitalnych oddziałach. Jej rezerwuarem jest przewód pokarmowy człowieka, a roznosi się ona poprzez kontakt bezpośredni, zwłaszcza gdy nie zachowujemy zasad higieny rąk. O zgrozo w placówkach medycznych wektorem zakażenia, czyli osobą przenoszącą drobnoustrój z pacjenta zarażonego na dotychczas zdrowego, często jest członek personelu – lekarz, pielęgniarka czy fizjoterapeuta. A Klebsiella pneumoniae nie ma wielkich wymagań i w przeciwieństwie do innych lekoopornych bakterii bez trudu kolonizuje różne środowiska, a nie np. tylko pacjentów zaintubowanych czy z cewnikami dożylnymi.

 

 

Najczęściej, wbrew temu, co sugerowałaby nazwa („pneumon” to z greki „płuco”), drobnoustrój wywołuje zakażenia układu moczowego. Na kolejnych miejscach plasują się zakażenia układu oddechowego, krwi (a więc posocznica) i miejsca operowanego. Osoby w dobrym stanie ogólnym zazwyczaj nie rozwijają pełnoobjawowej infekcji, jednak mogą zostać skolonizowane i przyczynić się do rozprzestrzeniania się bakterii w środowisku. Zagrożenie rośnie u pacjentów starszych, osłabionych, o upośledzonej odporności (np. w wyniku choroby nowotworowej, przebytej operacji, leczenia onkologicznego czy immunosupresyjnego). Ich organizm nie ma siły obronić się przed silnym przeciwnikiem, a antybiotyki w tej walce nie pomagają. Choć brak jeszcze dokładnych danych, szacuje się, że śmiertelność w przypadku zakażenia wynosi od 30 do nawet 50%.

Do Polski Klebsiella pnaumoniae New Delhi zawitała w 2012, gdy pierwszy skolonizowany nią pacjent trafił do poznańskiego szpitala. W ciągu kolejnych dwóch lat w województwie wielkopolskim odnotowano około 150 przypadków zakażeń i bezobjawowych kolonizacji, a w międzyczasie drobnoustrój opanował również Mazowsze i Podlasie. Do 2017 roku superbakterię New Delhi wyizolowano u około 3000 pacjentów w niemal wszystkich zakątkach kraju – wystarczająco dużo, by mówić o poważnej epidemii. Tym groźniejszej, że praktycznie brak w tej walce skutecznego oręża.

A zatem jak się bronić przed nowym wrogiem? Przede wszystkim zachowywać podstawowe zasady higieny i pamiętać o częstym myciu rąk. Niestety bez pomocy służb medycznych i organów władzy niewiele wskóramy, bowiem środki ostrożności należy wprowadzić na wielu szczeblach. W szpitalach koniecznością są badania przesiewowe u nowo przyjętych pacjentów, zwłaszcza przeniesionych z innych placówek czy wracających z terenów endemicznego występowania Klebsielli pneumoniae New Delhi (m. in. Indii i Pakistanu), a także bezwzględna izolacja zakażonych i nosicieli.

 

 

Pierwszy krok do ograniczenia lekooporności bakterii to jednak racjonalne korzystanie z antybiotyków. Lekarze powinni więc stosować się do najnowszych wytycznych antybiotykoterapii i wciąż uaktualniać swoją wiedzę, a pacjenci – nie wymuszać na medykach przepisywania leku, gdy nie ma takiej potrzeby, na przykład na zwyczajny katar czy inne niegroźne infekcje wirusowe. Pamiętajmy, że stworzenie nowej substancji bakteriobójczej to proces trwający dziesiątki lat, a możliwości naukowców powoli się wyczerpują. Przyszłość skutecznego leczenia zakażeń leży zatem również w naszych rękach. Ostatnie badania potwierdziły, że kannabidiol zwalcza różne rodzaje bakterii Gram-dodatnich, włącznie z „superbakteriami”, dlatego już niedługo na rynku możemy spodziewać się leków z medycznej marihuany. 

 

Źródła:

Gazeta Lekarska

Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna

Blog o prawach pacjenta

Antybiotyki.edu.pl

idsa.confex.com

Źródło filmu: FAKT24.PL/Youtube.com

Źródło grafiki: 123.rf

Grafiki

Przyznane oceny
0.0

0 wszystkich ocen
Zaloguj