Nowe białko położy kres przeziębieniom

Dorosłemu człowiekowi przytrafia się średnio trzy razy w roku, dziecku – kilka razy częściej. Według amerykańskich danych stanowi przyczynę 25 dni nieobecności w pracy rocznie i ogromnych strat dla gospodarki. Przeziębienie – jedna z największych porażek medycyny. Katar, kaszel, ból gardła i zatkany nos potrafią bardzo uprzykrzyć życie, lecz póki co nie umiemy z nimi walczyć inaczej niż za pomocą leków działających objawowo. Stare przysłowie pozostaje więc aktualne: nieleczony katar trwa siedem dni, leczony - tylko tydzień (choć medyczne statystyki mówią, że przeziębienie może trwać od 2 do 14 dni).

Dlaczego nie opracowano dotychczas skutecznej szczepionki czy uniwersalnego leku na przeziębienie? Otóż tę banalną chorobę może wywołać aż kilkaset typów wirusów, z których każdy charakteryzuje się nieco inną budową chemiczną. Trudno więc znaleźć wspólny punkt uchwytu unieszkodliwiający wszystkie patogeny, a korzyść z immunizacji przeciwko konkretnemu szczepowi byłaby niewspółmierna do kosztów stworzenia szczepionki. Naukowcy postanowili więc podejść wirusy z innej strony i przeanalizować ich drogę szerzenia się w organizmie człowieka. Tak właśnie natknęli się na N-mirystylotransferazę.

Kryjące się pod enigmatyczną nazwą „N-mirystylotransferaza” białko to swoista przepustka, a jednocześnie tarcza ochronna dla wirusów. Po wniknięciu do ludzkiego ciała drobnoustroje „porywają” je i wykorzystują do własnych niecnych celów. Proteina służy im bowiem do wytworzenia otoczki chroniącej wirusowy materiał genetyczny przed układem odpornościowym człowieka. Zamknięte w bezpiecznym „kokonie” DNA lub RNA może się spokojnie namnażać i rozprzestrzeniać po organizmie, nienękane żadną reakcją gospodarza. A zatem bez gościnnej N-mirystylotransferazy wnikający z otoczenia wirus najprawdopodobniej zostałby szybko wyeliminowany i nie zdążyłby wywołać nieprzyjemnych objawów przeziębienia.

Odkrywszy tę prostą zależność, badacze postawili sobie za cel stworzyć cząsteczkę, która blokowałaby kłopotliwe białko, zapobiegając jego „porwaniu” przez wirusy. Tak właśnie powstało, noszące póki co roboczą nazwę, IMP-1088. Prowadzone in vitro doświadczenia wykazały, iż silnie wiąże się ono z N-mirystylotranferazą, pozbawiając drobnoustroje możliwości otoczenia materiału genetycznego ochronnym płaszczem. Wirusy nie mogą więc się namnażać i zakażać kolejnych komórek.

Póki co brak badań na ludziach czy chociażby zwierzętach, lecz stworzenie IMP-1088 to obiecujący krok naprzód nie tylko w walce z przeziębieniem, ale też innymi schorzeniami wirusowymi, np. polio czy chorobą dłoni, stóp i jamy ustnej (potocznie zwaną bostonką). Do zalet substancji należałby nie tylko brak toksyczności wobec ludzkich komórek, ale i łatwość podania, naukowcy pracują bowiem nad postacią nadającą się do inhalacji. Z leczenia szczególnie skorzystałyby zaś osoby cierpiące na przewlekłe schorzenia układu oddechowego, takie jak astma, mukowiscydoza czy POChP, u których nawet banalne przeziębienie może doprowadzić do gwałtownego pogorszenia stanu ogólnego i groźnych powikłań.

Na pojawienie się leku w aptekach przyjdzie jeszcze trochę poczekać, bowiem pierwsze badania na ssakach zaplanowane są najwcześniej za dwa lata. Gdy jednak dopadnie nas kolejne przeziębienie, warto pocieszyć się myślą, że być może za jakiś czas psiknięcie IMP-1088 do nosa wystarczy, by uciążliwe objawy zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.   

Zanim nowy lek na dobre wejdzie do użytku, trzeba radzić sobie z przeziębieniem tradycyjnymi metodami. Przypominamy zatem nasz filmik o domowych sposobach na walkę z wirusami.

 

Źródła: 

Science Alert

Nature World News

Drug Development

Źródło grafiki: 123rf.com

Grafiki

Słowa kluczowe
Przyznane oceny
0.0

0 wszystkich ocen
Zaloguj