Ozonem w raka, czyli mity o alternatywnych terapiach nowotworów

Wśród najczęstszych przyczyn zgonów nowotwory niezmiennie zajmują miejsce w ścisłej czołówce. Choć ich wczesne wykrycie często gwarantuje całkowite wyleczenie, niektóre wciąż opierają się chirurgii, chemioterapii czy naświetlaniom. Nic więc dziwnego, że pozbawieni nadziei pacjenci chętnie uciekają się do alternatywnych metod leczenia, a ich rodziny w napięciu wyszukują dowody na skuteczność niecodziennych terapii.

Choć ich korzystnego działania nie potwierdziły żadne badania naukowe, producenci nie ustają w natrętnej reklamie swoich produktów, a internetowe fora pękają od opowieści o cudownych ozdrowieniach. W rzeczywistości historie chorych, którzy zrezygnowali z tradycyjnego leczenia raka na rzecz medycyny alternatywnej, często kończą się tragicznie. Przeczytajcie zatem o najpopularniejszych terapiach, które nie tylko nie wyleczą nowotworu, ale wręcz mogą zaszkodzić.

Terapia Gersona

Opiera się na teorii, że wszystkie choroby spowodowane są toksynami lub zaburzeniami elektrolitowymi. Stworzona w pierwszej połowie XX wieku dla cierpiących na migreny, wkrótce zyskała popularność również wśród pacjentów nowotworowych. Według twórcy terapii, Maksa Gersona, raka wywołuje dysproporcja między stężeniem jonów sodu a potasu w organizmie. Równowagę można zaś przywrócić, stosując kofeinowe czopki, suplementy oraz ścisłą dietę składającą się głównie z soków owocowo-warzywnych. Onkolodzy biją na alarm, że zaproponowany przez Gersona sposób odżywiania sprzyja wyniszczeniu przez nowotwór oraz nasila nudności i wymioty związane z chemioterapią. Tymczasem naukowych dowodów na jej skuteczność wciąż brak.

Witamina B17 (amigdalina)

Substancja naturalnie zawarta w pestkach owoców, migdałach czy selerze ma wywierać toksyczny wpływ na komórki raka dzięki zawartości cyjanku. Niestety w małych dawkach nie daje żadnego efektu, a w dużych – uszkadza zdrowe komórki na równi z nowotworowymi. Jej przedawkowanie grozi nieodwracalnym uszkodzeniem wątroby, a dochodzi do niego szczególnie często u przyjmujących jednocześnie witaminę C – kolejnej substancji o rzekomo cudownym działaniu leczniczym.

Witamina C

Zwolennicy medycyny alternatywnej uważają, że podawanie dużych dawek tej witaminy nie tylko zahamowuje wzrost guza, ale też wzmacnia organizm i dodaje sił do walki z chorobą. Tymczasem, choć nie można jej przedawkować, znaczne ilości witaminy C zwiększają (i tak podwyższone podczas chemioterapii) ryzyko uszkodzenia nerek.

Ozon

Uważa się, że zła odpowiedź nowotworu na tradycyjne leczenie może być wywołana jego niedotlenieniem, czyli tzw. hipoksją. Korygować ma ją ozon – niestabilna forma tlenu, która rzekomo wykazuje również działanie immunomodulujące, czyli poprawiające odpowiedź odpornościową organizmu na obecność wrogich komórek. Najczęściej stosuje się go w ramach tzw. autohemoterapii – od pacjenta pobiera się krew, wzbogaca ją w ozon, a następnie przetacza z powrotem – choć spotyka się również insuflacje i sauny ozonowe. Choć stosunkowo mniej szkodliwy od innych terapii alternatywnych, bo zazwyczaj stanowiący leczenie uzupełniające, a nie główne, podany bezpośrednio dożylnie ozon może poważnie uszkadzać płuca. Skuteczności ozonoterapii nie potwierdzają zaś żadne badania.

Antyneoplastony

„Odkryte” przez polskiego lekarza i biochemika Stanisława Rajmunda Burzyńskiego białka zwane antyneoplastonami są obecne w krwi i moczu każdego człowieka. Zdaniem doktora Burzyńskiego, u pacjentów nowotworowych ich zbyt niskie stężenie nie pozwala bronić się przed chorobą. Jego klinika zaleca więc zastrzyki lub tabletki z wyizolowanymi z moczu bądź wytworzonymi w laboratorium antyneoplastonami. Choć twórca metody donosił o jej ogromnej skuteczności, badania prowadzone w innych ośrodkach nie potwierdziły tych optymistycznych wniosków. Opisano za to działania niepożądane pod postacią gorączki, drgawek, wysypek, bólu głowy czy złego samopoczucia. Pamiętajmy bowiem, że jakiekolwiek białka podane drogą dożylną mogą wywołać ostre reakcje alergiczne.

Hipertermia

Lokalna (ograniczona do miejsca występowania nowotworu) hipertermia to metoda o udowodnionej skuteczności, poprawiająca chociażby efekty chemioterapii w raku jajnika czy radioterapii w raku szyjki macicy. Stosują ją jednak tylko nieliczne ośrodki wyposażone w specjalistyczny sprzęt. Większość placówek oferuje natomiast hipertermię ogólną, a więc podgrzewanie całego ciała do temperatury ok. 42ºC – metodę o niepotwierdzonej skuteczności i wątpliwym bezpieczeństwie.

Co pomaga?

W przypadku chorób nowotworowych jedyne metody terapeutyczne o udowodnionej skuteczności to leczenie chirurgiczne oraz chemio-, radio-, hormono- i immunoterapia. Należy pamiętać, że żadne inne sposoby raka nie leczą, a szeroko reklamowane preparaty najczęściej nie przeszły etapu badań klinicznych, a więc brak danych nie tylko o ich skuteczności, ale i bezpieczeństwie.
Niektóre terapie alternatywne mogą jednak korzystnie wpływać na jakość życia, redukować ból, stres czy działania niepożądane tradycyjnego leczenia, a przy tym nie szkodzić choremu. Zaliczamy do nich chociażby akupunkturę, aromaterapię, jogę czy medytację. Konwencjonalna medycyna nie stoi na drodze do poszukiwania zabiegów, które przyniosą ulgę w chorobie. Zadaniem lekarzy jest jednak prowadzenie terapii zgodnej z najnowszą wiedzą naukową, a o tej „specjaliści” terapii alternatywnych nie mają najczęściej pojęcia lub świadomie jej zaprzeczają.

Źródła:

Cam-Cancer

Cancer Research

Medline Plus

National Cancer Institute

Źródło grafiki: 123rf.com

Grafiki

Przyznane oceny
5.0

1 wszystkich ocen
Zaloguj