Płynna biopsja rewolucją w diagnostyce nowotworów?

Od 1 sierpnia 2016 r. w Polsce można już wykonać tzw. płynną biopsję, polegającą na wykrywaniu materiału genetycznego nowotworów w próbce krwi obwodowej. Niestety badanie kosztuje kilka tysięcy złotych i nie podlega refundacji przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Czy uzyskane dzięki niemu informacje są warte tej ceny i czy mają wpływ na skuteczność leczenia?

Jak to działa?

Większość tkanek naszego organizmu podlega ciągłemu zużyciu i regeneracji. Codziennie setki tysięcy komórek giną w mechanizmie martwicy lub apoptozy, zwanej również komórkowym samobójstwem. Uwolniony podczas ich rozpadu materiał genetyczny trafia do krwiobiegu, gdzie wkrótce (okres półtrwania wynosi zwykle kilka minut) ulega rozkładowi. Szacuje się, że w każdym momencie w naszej krwi krąży 150 milionów fragmentów DNA z uszkodzonych komórek.

Tkanki nowotworowe podlegają analogicznym procesom - one również obumierają, np. wskutek złego ukrwienia czy niedostatecznego dopływu substancji odżywczych, a rozpadając się, uwalniają tzw. wolnokrążące lub wolnocyrkulujące DNA guza (ang, cell-free circulating tumor DNA). To właśnie ono jest wykrywane w płynnej biopsji.

Jak wygląda badanie?

W przeciwieństwie do biopsji cienko- i gruboigłowych lub pobrania fragmentu guza podczas operacji, płynna biopsja cechuje się małą inwazyjnością. Pozyskanie materiału przebiega jak zwykłe pobranie krwi i nie wymaga specjalnego przygotowania ani pozostawania na czczo.

Krew obwodową przesyła się następnie do specjalnego laboratorium, w którym diagnostyka może przebiegać dwojako. Mniej pracochłonna wersja stanowi przykład badania jakościowego i polega na poszukiwaniu kilkudziesięciu znanych, często występujących mutacji nowotworowych. Druga opcja to porównanie materiału obecnego w próbce krwi z prawidłową sekwencją genów człowieka, by wychwycić nadmiar bądź ubytki fragmentów DNA, występujące często, gdy w organizmie rozwija się nowotwór. Na ich podstawie komputer wylicza tzw. wskaźnik CNI (ang. copy number instability - niestabilność liczy kopii).

Jakie zastosowania ma płynna biopsja?

Po pierwsze, mogłaby stanowić cenne narzędzie we wczesnej diagnostyce nowotworów, wykrywające większość nieprawidłowości genetycznych i pozwalające przebadać wszystkie układy jednocześnie. Tymczasem aktualnie wykonywane testy przesiewowe ograniczają się zwykle do jednego narządu (np. podczas kolonoskopii sprawdzamy tylko jelito grube, podczas mammografii - piersi), badania obrazowe narażają pacjentów na duże dawki promieniowania i ujawniają jedynie zmiany o średnicy przynajmniej kilku milimetrów, a stężenia markerów nowotworowych nie są specyficzne ani do końca wiarygodne. I rzeczywiście, wykonane dotychczas badania naukowe potwierdzają, że płynna biopsja może zwiększyć wykrywalność nowotworów w pierwszym i drugim stadium zaawansowania, czyli wtedy, gdy szanse na pełne wyleczenie są największe.

Po drugie, monitorując liczbę kopii nowotworowego DNA w krwiobiegu można by określić, jak guz reaguje na stosowane leczenie i czy na skutek kolejnych mutacji nie wyodrębniają się nowe, oporne na terapię subpopulacje komórek. A po standardowej operacji czy naświetlaniu dałoby się być może sprawdzić, czy w organizmie nie pozostały mikroogniska nowotworu wymagające terapii uzupełniającej dla uzyskania lepszego efektu. Ponadto określenie profilu genetycznego guza umożliwiłoby personalizację leczenia - z jednej strony można by zastosować terapię celowaną, odpowiednią dla danej mutacji, z drugiej - oszczędzić pacjentom działań niepożądanych leczenia, które i tak nie zadziała, bo nowotwór wykazuje na nie oporność.

Po trzecie, płynna biopsja mogłaby szybko i nieinwazyjnie wykrywać wznowy, zanim pojawią się objawy kliniczne czy radiologiczne. Naukowcy z Francis Crick Institute w Londynie przetestowali jej możliwości na grupie 14 chorych na raka płuc. U 13 z nich nawrót choroby udało się zdiagnozować nawet rok przed jego ujawnieniem się w badaniach obrazowych. Teraz badacze sprawdzają, czy wcześniejsze zastosowanie leczenia, możliwe dzięki wynikowi płynnej biopsji, wpłynie korzystnie na przeżywalność pacjentów.

Jakie są wady?

Sceptycy uważają, że metoda ma wiele ograniczeń. Wykrywane w testach przesiewowych zaburzenia genetyczne najczęściej nie są specyficzne dla jednego typu nowotworu, więc odkrycie ogniska pierwotnego i tak wymaga szeregu badań obrazowych i laboratoryjnych. Kilka do kilkunastu procent nieprawidłowości umyka diagnostom, dając wynik fałszywie ujemny i wprowadzając pacjentów w błąd. Wczesne wykrycie nawrotu w wielu krajach wcale nie doprowadzi do szybszego leczenia, gdyż standardy postępowania często wymagają, by zmiany ujawniły się w badaniach obrazowych lub śródoperacyjnie, zanim zastosuje się kolejną linię terapeutyczną.

Wygląda więc na to, że zanim płynna biopsja stanie się przydatnym i powszechnie stosowanym narzędziem diagnostycznym, należy wykonać szereg badań klinicznych potwierdzających jej skuteczność oraz zmienić standardy leczenia chorób nowotworowych. Mimo to wprowadzenie płynnej biopsji w Polsce jest ogromnym sukcesem, zwiększającym wachlarz dostępnych możliwości diagnostycznych i terapeutycznych.

Źródła:

Alivia

Modern Cancer Diagnostics

Grafika:123rf.com 

Grafiki

Przyznane oceny
0.0

0 wszystkich ocen
Zaloguj