Czy pacjent może zostać odesłany ze szpitala bez podania przyczyny?

 

W ostatnim czasie 2 śmiertelne przypadki pacjentek szpitala w Ostrzeszowie zelektryzowały pacjentów publicznej służby zdrowia w całej Polsce i wywołały debatę publiczną. Według zeznań świadków i najbliższych historie obu kobiet są do siebie zasadniczo podobne. Sprawą już zajmuje się prokuratura, a w obu przypadkach wciąż mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Dlaczego kobietom nie udzielono należytej pomocy? Czy miałyby szanse na przeżycie gdyby nie ogólnie zalecenia izolacji dla szpitali związane z epidemią koronawirusa? Czy zawiodły w tym przypadku procedury czy zabrakło empatii ze strony personelu medycznego?

 

Co stało się w szpitalu w Ostrzeszowie?


28 sierpnia br. do szpitala w Ostrzeszowie przyjechały dwie kobiety. Jedna z nich skarżyła się na straszny ból, który nie ustępował. Kobiety były w Ostrzeszowskim szpitalu dwukrotnie i za każdym razem praktycznie odmówiono im pomocy. Lekarz, z którym się skontaktowały oceniał stan Pani Agnieszki przez szybę i nie zalecił wykonania żadnych badań, ani nie przyjął skarżącej się na ból pacjentki. Zamiast tego miał zalecić kobiecie przyjmowanie leków przeciwbólowych i powrót do domu. Według siostry Pani Agnieszki kobieta wyraźnie wyglądała na umierającą, a według pozostałych świadków krzyczała z bólu. Szpital podaje jednak, że gdy kobieta zgłosiła się do szpitala tydzień wcześniej zalecono jej wizytę u lekarza rodzinnego, z której jednak nie skorzystała. Kolejnego dnia w sobotę do Pani Agnieszki zostało wezwane pogotowie, które zabrało ją do szpitala, gdzie kobieta zmarła. Lekarze stwierdzili u pacjentki niewydolność nerek, niestety pomoc przyszła zbyt późno. Pani Agnieszka miała 35 lat i osierociła trójkę małych dzieci. Niestety na tym nie kończy się zła passa szpitala w Ostrzeszowie. Wcześniej, na początku sierpnia na pomoc nie doczekała się 28-letnia pacjentka w ciąży. Kobieta skarżyła się na silne duszności i została przyjęta na oddział ginekologiczny. Jej stan pogarszał się i lekarze zdecydowali o przewiezieniu pacjentki do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. W trakcie transportu kobieta zmarła. Przedstawiciel placówki szpitalnej w Ostrzeszowie przekonuje, że walka o życie pacjentki trwała prawie 8 godzin, a w jej trakcie lekarze mieli kontaktować się z trzema innymi placówkami, w których odmówiono przyjęcia ciężarnej kobiety. Czy można było uniknąć tych obu tragedii i dlaczego do nich doszło? Jeśli przebywali Państwo w Ostrzeszowskim szpitalu lub mieli styczność z innymi potencjalnie niebezpiecznymi sytuacjami, które miały miejsce w tej placówce, zachęcamy do pozostawienia opiniioceny działalności tej placówki: Oceń Ostrzeszowskie Centrum Zdrowia Sp. Z o.o.

O obu tych sprawach można usłyszeć w wielu polskich mediach, a o komentarze proszono lekarzy, zarządców placówek medycznych, prawników. Szpital zobowiązał się do wyjaśnienia sprawy, a wszystkie jej aspekty zbada prokuratura. Po kilku dniach padły pierwsze personalne decyzje w feralnej placówce. Starosta ostrzeszowski Lech Janicki poinformował PAP, że w związku z serią tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce w ostatnim czasie w Ostrzeszowskim Centrum Zdrowia oraz w ślad za licznymi skargami mieszkańców, odwołał radę nadzorczą szpitala za brak właściwej kontroli. Jednocześnie odwołany ze stanowiska ma zostać dyrektor placówki. Pierwsze decyzje mają za zadanie przywrócić zaufanie pacjentów do szpitala.

 

Jak pacjenci mogą zabezpieczyć się przed tego typu wydarzeniami?


Trudno działać, gdy przyjeżdżając nawet w pilnych sprawach na szpitalny oddział ratunkowy musimy najpierw zmierzyć się z obostrzeniami związanymi z epidemią koronawirusa. Bo takie głosy pojawiają się coraz częściej wśród pacjentów – wielu z nich zaczyna skarżyć się na odmowę pomocy ze względu na pandemiczne wytyczne. Nawet lekarze prowadzący prywatną praktykę lekarską odwołują osobiste wizyty pacjentów i umawiają się z nimi na telefoniczną konsultację. Podobnie jest w przypadku kontaktu z lekarzem w najbliższej przychodni w mniej pilnych sprawach. Proponowane są pacjentom w pierwszej kolejności teleporady, które w przypadku wystawiania e-recept lub zwolnienia lekarskiego się sprawdzają, to jednak w przypadku diagnozowania i leczenia nie zastąpią osobistej wizyty i bezpośredniego kontaktu z lekarzem. W przypadku szpitali warto śledzić ich fanpage i lokalne serwisy, gdzie można znaleźć różne informacje dotyczące placówki. Będziemy wtedy wiedzieli, czy nie została ona zamknięta np. ze względu na podejrzenie zarażenia koronawirusem u pacjentów czy personelu medycznego. Wówczas w nagłym przypadku będziemy wiedzieli jakie placówki omijać, aby uzyskać skuteczną pomoc. Dużo zależy tutaj od pracy dyspozytorów pogotowia ratunkowego, którzy powinni kierować pacjentów do odpowiednich placówek, gdzie zostanie im udzielona pomoc. Pacjenci już wcześniej skarżyli się na odmawianie ze strony szpitali przyjmowania na oddziały. Uzasadnienia są różne (brak miejsc, brak odpowiedniego oddziału specjalistycznego, brak przesłanek do umieszczenia pacjenta w szpitalu), przy czym teraz pacjenci muszą zmierzyć się z dodatkowym utrudnieniem – selekcją pacjentów w związku z epidemią. Przy większości placówek funkcjonują namioty, do których mają zgłaszać się nowi pacjenci. Jeśli chodzi o pacjentów, którzy podejrzewają u siebie COVID-19, to według najnowszych procedur mają najpierw skorzystać z teleporady i opisać swoje objawy. Jeśli nie są one bardzo nasilone, lekarz zaleci abyśmy się obserwowali. Jeśli objawy dalej nas niepokoją dzwonimy drugi raz i wówczas lekarz powinien zlecić wykonanie testu na koronawirusa i przekierować nas w odpowiednie miejsce. W ramach możliwości powinniśmy udać się do niego sami, najlepiej samochodem (stanowiska wymazobusów) lub poprosić o przyjazd sanepid.
Według radcy prawnego, Pana Marka Derkacza autora wpisu na blogu internetowym „Medicus - Miesięcznika Lubelskiej Izby lekarskiej”, szpitale w przypadku niezakwalifikowania pacjenta do leczenia szpitalnego obowiązują następujące procedury: „W przypadku odmowy przyjęcia pacjent powinien otrzymać pisemną informację o przyczynie odmowy, a decyzja odmowna musi być odnotowana w księdze odmów przyjęć. Zarówno pacjent, jak i kierujący go lekarz powinni znać przyczyny takiej decyzji. Warto również pamiętać, że każdy pacjent ma ustawowo zagwarantowane prawo wyboru szpitala, do którego może zgłosić się nawet z drugiego końca Polski, tak więc dyskwalifikacja ze względu na odległe miejsce zamieszkania jest niedopuszczalna. Z kolei szpital, nawet w przypadku braku miejsc, ma obowiązek wpisania zakwalifikowanego już do hospitalizacji chorego na tzw. listę osób oczekujących. W sytuacji, gdy możliwości udzielenia świadczenia zdrowotnego są odległe w czasie, a stan zdrowia chorego ulegnie pogorszeniu, szpital ma obowiązek wyznaczenia dla niego nowego, mniej odległego terminu przyjęcia''. Czy w obu wymienionych przypadkach podano pacjentkom powody odmowy przyjęcia na oddział szpitalny na piśmie wraz z uzasadnieniem? Tego niestety nie wiemy. Każdorazowo, gdy czujemy się poszkodowani przez placówkę medyczną powinniśmy zgłaszać takie przypadki, być może uda się nam dzięki temu uniknąć podobnych, tragicznych historii.

Każdy pacjent, który odczuł, że nie otrzymał pomocy na jaką zasługiwał może zwrócić się do Rzecznika Praw Pacjenta.

Można również dołączyć do grup wsparcia jak ta na FB: "Koronawirus SARS CoV-2 grupa wsparcia: Pomoc, informacje, leczenie, testy".

 


Bibliografia:

Marek Derkacz „Pacjent niesłusznie odesłany”

Źródło zdjęcia: 123RF.com

Grafiki

Przyznane oceny
0.0

0 wszystkich ocen
Zaloguj