Implanty piersi i pośladków zwiększają ryzyko rzadkiego chłoniaka

Piękne piersi - która kobieta o nich nie marzy? Według danych Międzynarodowego Stowarzyszenia Chirurgii Plastycznej liczba decydujących się na powiększanie lub operacje rekonstrukcyjne (na przykład po resekcjach guzów nowotworowych) piersi systematycznie rośnie i obecnie wynosi około półtora miliona rocznie! To trzecia pod względem popularności, po plastyce powiek i liposukcji, procedura z dziedziny chirurgii estetycznej. W naszym kraju nie prowadzi precyzyjnych statystyk, lecz szacuje się, że powiększaniu lub rekonstrukcji piersi poddaje się około 7500 Polek rocznie.

Choć pozwalają poprawić samoocenę, operacje plastyczne piersi nie są wolne od zagrożeń, i to nie tylko związanych z nieprzyjemnymi przypadkami pęknięcia implantu, złym gojeniem rany czy zakażeniami. Istnieją bowiem poważne przesłanki, że implanty zwiększają ryzyko rzadkiego nowotworu układu krwiotwórczego - tzw. wielkokomórkowego chłoniaka anaplastycznego. Jak to możliwe?

Podczas powiększania piersi implant wszczepia się pod gruczoł piersiowy lub głębiej, pod mięsień. Wokół niego rozwija się przewlekły stan zapalny i wytwarza się włóknista torebka, która ma za zadanie oddzielić implant, uważany przez organizm za zagrożenie, od prawidłowych tkanek. Niestety czasem taki permanentny stan pobudzenia sprawia, że nasz układ odpornościowy wymyka się spod kontroli i zaczyna wytwarzać nieprawidłowe białe krwinki, zapoczątkowując rozwój chłoniaka lub białaczki.

Kilka miesięcy temu amerykańska Agencja Żywności i Leków (ang. Food and Drugs Administration - FDA) wydała oficjalne oświadczenie potwierdzające, że implanty piersi zwiększają nawet dziesięciokrotnie w porównaniu z ogólną populacją ryzyko wielkokomórkowego chłoniaka anaplastycznego - rozrostu nowotworowego z limfocytów T. W latach 2010-2018 w USA potwierdzono 457 przypadków tej rzadkiej choroby, z czego 9 zakończyło się zgonem pacjentek. Wśród chorych znalazły się zarówno kobiety decydujące się na operację z powodów estetycznych, jak i pacjentki po leczeniu raka piersi. Pesymistyczne dane docierają również z Australii - tam wielkokomórkowego chłoniaka anaplastycznego związanego z implantami piersi rozpoznano dotychczas u 76 kobiet.

 

 

Najbardziej niepokojąca dla naszych rodaczek powinna być jednak pewna tendencja, którą zauważyli Amerykanie. Otóż wszystkie przypadki chłoniaka rozwinęły się po wszczepieniu tzw. implantów o teksturowanej (porowatej) powierzchni, które w USA cieszą się znacznie mniejszą popularnością niż implanty o gładkiej powierzchni i są stosowane jedynie podczas około 15% operacji. W Europie proporcje te się odwracają. A zatem, choć brak oficjalnych danych na temat zachorowań, Europejki są statystycznie bardziej zagrożone rozwojem chłoniaka. Dlatego też niektóre kraje, zaalarmowane raportem FDA, zaapelowały do producentów implantów teksturowanych o przeprowadzenie tzw. testów biokompatybilności, czyli przetestowanie w warunkach laboratoryjnych, jak żywe tkanki reagują na dany materiał.

Rokowanie pacjentek z wielkokomórkowym chłoniakiem anaplastycznym zazwyczaj jest bardzo dobre - u około 75% z nich choroba ogranicza się do torebek włóknistych wokół implantu lub tworzy w pełni resekcyjną masę. W takich przypadkach zazwyczaj chirurgiczne usunięcie nowotworu wystarcza do całkowitego wyleczenia. Niestety u średnio 14% chorych pojawiają się przerzuty do węzłów chłonnych, a u 1% - do odległych narządów. Wówczas konieczna jest chemioterapia. Radioterapię stosuje się u osób, u których miejscowe zaawansowanie nowotworu nie pozwala na jego całkowite usunięcie.

Skuteczność leczenia znacznie zwiększa się przy wczesnym rozpoznaniu, dlatego wszelkie przypadki obrzęku, bolesności, wyczuwalnej masy w okolicy implantu czy asymetrii piersi powinny natychmiast zostać zgłoszone lekarzowi prowadzącemu. Takie objawy pojawiają się wprawdzie fizjologicznie tuż po operacji, lecz do rozwoju chłoniaka zazwyczaj dochodzi długo po niej - od zabiegu do postawienia diagnozy mija średnio 9,2 roku.

Związek operacji plastycznych piersi z wielkokomórkowym chłoniakiem anaplastycznym zaobserwowano wiele lat temu, lecz niedawno okazało się, że być może nie są to jedyne implanty sprzyjające rozwojowi tej choroby. Niedawno opisano bowiem przypadek 49-latki, która rok po powiększeniu pośladków rozwinęła agresywną formę tej choroby i mimo intensywnego leczenia zmarła. Ze względu na nietypowy przebieg, a zwłaszcza krótki czas od operacji do rozpoznania, lekarze nie chcą jeszcze jednoznacznie stwierdzać, że implanty pośladków również stanowią zagrożenie. Być może jednak ścisłego nadzoru będą wymagały wszystkie pacjentki decydujące się na wszczepienie implantów w jakąkolwiek część ciała, a nie tylko te powiększające piersi.

 

Źródła:

FDA

Medscape

Live Science

Science Alert

Źródło grafiki: 123rf.com

Źródło filmu: Chirurg Plastyczny lek. med. Michał Charytonowicz/Youtube.com

Grafiki

Przyznane oceny
0.0

0 wszystkich ocen
Zaloguj