Na zły nastrój - aerozol do nosa. O nowościach w leczeniu depresji

XXI wiek nie służy naszemu zdrowiu psychicznemu. Tylko w 2017 roku w Stanach Zjednoczonych odnotowano 1,4 miliona prób samobójczych, spośród których niemal 50 tysięcy powiodło się. W Polsce w poważnym kryzysie znalazła się psychiatria dziecięca. Zbyt mała liczba specjalistów nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa nieletnim z problemami psychicznymi, a tych z roku na rok przybywa. Ponad 70% nastolatków deklaruje, że doświadczyło przemocy w szkole lub rodzinie, a 7% próbowało targnąć się na swoje życie. Światowa Organizacja Zdrowia przewiduje, że za kilkanaście lat depresja może znaleźć się w ścisłej czołówce chorób powodujących niezdolność do pracy.

Osoby chore psychicznie wciąż czasem doświadczają stygmatyzacji społecznej. Mimo to coraz więcej z nich decyduje udać się ze swoim problemem do specjalisty. Leczenie farmakologiczne, psychoterapia, a w skrajnych przypadkach elektrostymulacja mózgu - to aktualnie przyjęte metody zwalczania depresji. Niestety niektórzy z chorych nie odpowiadają na żadną z nich i mimo różnych kombinacji leków wciąż pogrążają się w rozpaczy. Dlatego badacze nie ustają w wysiłkach, by stworzyć nowe schematy leczenia, a zwłaszcza wprowadzić farmaceutyki o odmiennych mechanizmach działania.

Rewolucja może przyjść z najmniej oczekiwanej strony. Jakiś czas temu pojawiły się bowiem doniesienia o antydepresyjnych właściwościach jednego z izomerów ketaminy - leku stosowanego w anestezjologii podczas wprowadzania pacjenta w stan narkozy. Tak zwana esketamina (bądź S-ketamina) oddziałuje na inne niż klasyczne antydepresanty receptory mózgowe, szybciej powodując poprawę nastroju. Tymczasem leki z grupy SSRI (selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny), które stanowią obecnie główny oręż w walce z depresją, poprawiają nastrój dopiero po kilku tygodniach systematycznego przyjmowania, a na początku mogą wręcz zwiększać ryzyko samobójstwa.

Wziewny preparat esketaminy, który chorzy mieliby aplikować do nosa, został właśnie dopuszczony do obrotu przez amerykańską Agencję Żywności i Leków pod nazwą handlową Spravato, choć wzbudziło to w środowisku psychiatrycznym spore kontrowersje, Niektórzy lekarze bowiem uważają, że skuteczność anestetyku w leczeniu depresji jest poparta zbyt słabymi dowodami, a jego stosowanie, jeśli wymknie się spod kontroli,  może sprzyjać uzależnieniom. Entuzjaści odpowiadają, że Spravato będzie można stosować jedynie w gabinecie lekarskim, po udowodnionym wcześniejszym nieskutecznym leczeniu co najmniej dwoma różnymi antydepresantami i podpisaniu deklaracji, że przez kolejną dobę nie wsiądzie się za kierownicę samochodu. Pacjent przez dwie godziny po przyjęciu leku pozostanie pod obserwacją personelu medycznego, a system ścisłej kontroli zapobiegnie nadużyciom i sprzedaży leku na czarnym rynku.

Zwolennicy przytaczają też wyniki badań klinicznych potwierdzających skuteczność esketaminy. Krótsze z nich, czterotygodniowe, porównywało stan psychiczny u osób przyjmujących antydepresant i Spravato oraz stosujących jedynie SSRI i placebo. W pierwszej grupie zaobserwowano statystycznie istotną poprawę nastroju po znacznie krótszym czasie, niekiedy już po 2 dniach. Dłuższe badanie wykazało z kolei, że połączenie esketaminy ze standardowym lekiem przeciwdepresyjnym wydłuża okres do nawrotu objawów. Być może więc, po ooanowaniu najczęstszych działań niepożądanych, do których należą nadmierna sedacja, zawroty głowy, rozkojarzenie, nudności i wymioty, Spravato stanie się istotną bronią w walce z oporną na klasyczne leki depresją.     

Tymczasem ośrodki zajmujące się elektroterapią mózgu również nie śpią i starają się stworzyć nowe schematy leczenia w oparciu o aktualną wiedzę medyczną. A ta zwraca uwagę na szczególne zaburzenia w zapisie elektroencefalograficznym chorych na depresję. Otóż fale alfa, czyli pojawiające się podczas silnego skupienia na jakimś zadaniu, medytacji czy marzeń fale o częstotliwości 8-12 Hz, wykazują u nich asymetrię i cechują się większym nasileniem w lewej korze czołowej niż po stronie prawej.

Badacze postanowili obrać sobie tę aberrację za cel i wykorzystać tzw. przezczaszkową stymulację prądem przemiennym (ang. transcranial alternating current stimulation - tACS) do wyrównania potencjałów. W przeciwieństwie do klasycznie stosowanej bezpośredniej stymulacji przezczaszkowej (ang. transcranial direct stimulation - tDCS), która poprzez elektrody przesyła do czaszki jednostajny strumień bodźców elektrycznych, tACS może oddziaływać jedynie w określonych okolicznościach, np. podczas występowania fal alfa.

Naukowcy podzielili uczestników badania na 3 grupy, które przez 5 dni poddawano 40-minutowym sesjom terapeutycznym. U pierwszej zastosowano placebo symulujące elektrostymulację, drugą poddano tACS z częstotliwością 40 Hz, a trzecią - tACS o częstotliwości 10 Hz, czyli odpowiadającej fizjologicznie występującym falom alfa. Bezpośrednio po zakończeniu leczenia oraz po 2 i 4 tygodniach od niego oceniono samopoczucie pacjentów za pomocą skali MADRS. Chociaż po upływie 4 tygodni badani nie zauważali specjalnej różnicy w swoim nastroju, po 2 tygodniach aż 77,2% z poddanych tASC o częstotliwości 10 Hz odczuło zmniejszenie objawów depresji o około 50%. Nowa forma elektrostymulacji może więc okazać się cenną terapią wspomagającą w zmaganiach z ciężkimi, nawracającymi epizodami depresyjnymi.

 

Źródła:

Medical News Today

CNN

Źródło grafiki: 123rf.com

Grafiki

Przyznane oceny
0.0

0 wszystkich ocen
Zaloguj