Na szczepionkę przeciwko koronawirusowi czekał cały świat. Wreszcie możemy cieszyć się dobrymi informacjami, szczepionka amerykańsko-niemieckiego duetu Pfizer i BioNTech ma bardzo wysoką skuteczność, jednak na tym powoli kończy się huraoptymizm. Gdy już lek przeszedł niezbędne badania, został dopuszczony do użytku i zakupiony przez kraje Unii Europejskiej okazało się, że zaszczepienie europejczyków i innych nacji nie będzie takie proste. Państwa wspólnoty zaczęły układać narodowe programy szczepień. Każdy z krajów miał otrzymać ilość dawek proporcjonalną do liczby ludności. Dostawy miały być na czas, gdyż szczepionka wymaga specjalnego przechowywania, a ponadto należy podać 2 dawki leku w 3. tygodniowych odstępach. Zaplanowanie całego procesu było nie lada wyzwaniem. Pierwsze tygodnie szczepień z pewnością były pewnego rodzaju testem i próbą, jak sprawdzą się zaplanowane systemy szczepień. Polacy mają być zaszczepieni w kilku grupach:
Grupa 0 to pracownicy służby zdrowia, diagności, farmaceuci, a także pracownicy MOPS i DPS, a także pracownicy i studenci uniwersytetów medycznych oraz rodzice wcześniaków - osoby najbardziej narażone na zachorowanie.
Grupa I to osoby starsze, służby mundurowe, osoby przewlekle chore i nauczyciele.
Grupa II składa się z osób powyżej 70 lat.
Grupa III to powszechne szczepienie osób powyżej 18 roku życia.
Bardzo ważne było zapewnienie odpowiedniej liczby szczepionek dla grupy zero, co pozwoli na uchronienie medyków, pielęgniarek, pracowników DPS przed chorobą Covid-19, masowymi zwolnieniami chorobowymi czy kwarantanną, co z kolei zapewni lepszą ochronę pozostałej części populacji. Szczepienie w połączeniu z trwającymi obostrzeniami mogłoby doprowadzić do zduszenia pandemii koronawirusa, przynajmniej do czasu, kiedy większość społeczeństwa będzie bezpieczna. Szczepienia wszystkich grup miały odbywać się w szpitalach, lokalnych przychodniach POZ, specjalnie utworzonych szpitalach tymczasowych, a nawet w gabinetach dentystycznych, co mogłoby zapewnić masową skalę szczepień.
Okazało się jednak, że dobra strategia to nie wszystko, bo system okazuje się niewydajny, a szczepionek zaczyna brakować nawet dla zaplanowanej zerowej grupy osób. Pierwszym sygnałem ostrzegawczym były zatory w systemie umożliwiającym rejestrację na darmowe szczepienia. Medycy mieli zgłosić do pracodawcy chęć zaszczepienia się, następnie wypełnić oświadczenie o zgodzie i w kwestii pracodawcy był wybór szpitala węzłowego w jakim ma nastąpić szczepienie oraz przedstawienie zbiorczej listy chętnych do szczepienia. Finalnie kandydat do szczepienia powinien otrzymać datę podania zastrzyku. Tak brzmiał modelowy schemat działania w przypadku grupy zero.
Docierają jednak do nas sygnały, że dochodzi do wielu błędów podczas całej procedury. Z jednej strony pojawia się rejestracja medyków za pośrednictwem witryny pacjent.gov.pl, która kieruje ich nie do szpitali węzłowych, a do poradni, przychodini czy indywidualnych praktyk lekarskich.
Po wyznaczeniu daty szczepienia często dochodzi do anulacji wizyty, którą nie tak łatwo przywrócić. Gdy pacjent wypada z „obiegu” zapoczątkowanego podczas rejestracji, to trudno do niego wrócić. Obecnie najczęstszym powodem anulacji szczepienia są braki w dostawie szczepionek. Niestety firma Pfizer znacznie zredukowała dostawy, wbrew wcześniejszym zapewnieniom o ciągłości szczepień. To oczywiście duże utrudnienie, które wymaga reorganizacji całego systemu. Przykładem jest tutaj anulacja szczepienia medyka, przeniesienie procesu na wizytę domową, anulowanie szczepienia w domu, kolejno poszukiwanie placówki, która wykona szczepienie przy pomocy koordynatora, który jednak stwierdził, że może wpisać medyka na listę rezerwową, ale w tej chwili placówka nie szczepi nowych pacjentów!
Zdecydowanie zawiódł system i brak bardziej elastycznej procedury. System pozwolił na przekierowanie do szpitala niewęzłowego, w którym medyków się nie szczepi i z tego powodu zaczęły się problemy. Niestety na tym etapie możliwości szukania informacji wyczerpują się. Nie wiadomo pod jakim statusem figuruje osoba, która znajduje się w grupie 0 i powinna być już dawno zaszczepiona, a nie jest, podczas gdy rozpoczęły się już szczepienia grupy I.
Pojawia się jeszcze kwestia iż lekarz, który miał dostać szczepionki, wreszcie ich nie otrzymał. Gdzie więc trafiły? Co zastanawiające listę z pacjentami przekazał do szpitala, który nie szczepi grupy 0 tylko seniorów i grupę 0, która dostała już pierwszą szczepionkę. Resort Zdrowia informuje, że osoba z grupy 0, która nie zdecydowała się na szczepienie w swoim czasie, ale później, będzie mogła dopisać się do programu. Kiedy jednak nastąpi to szczepienie, jeśli nie było możliwe jego wykonanie w specjalnie zaplanowanym ku temu czasie?
W odpowiedzi na zapytania medyka zadane mailowo na adres szczepionki@gov.pl, otrzymał on jedynie odpowiedz o możliwości zgłoszenia reklamacji. Pod podanym w mailu numerem w Dolnośląskim NFZ dowiedzieliśmy się, że należy dzwonić do koordynatora ds. szczepień. Przez 3 dni próbowaliśmy się dodzwonić, jednak ktoś celowo przerywał połączenie, a jak nie przerywał, to nikt nie odbierał. Szanse na uzyskanie pomocy są więc praktycznie żadne. Podobnie zażalenia co do działania systemu zgłaszają Polacy, którzy mogą się rejestrować, wyrażając tym samym chęć szczepienia w dogodnym terminie wraz ze swoją grupą. Istnieje możliwość zapisywania się za pośrednictwem infolinii, bezpośrednio w POZ, przez internet, ale system nie rejestruje, że dana osoba zapisała się już na szczepienie inną drogą. Wiele osób z grupy 0 nadal czeka w kolejce, która obecnie wynosi ponad 3000 osób w rezerwowym Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu.
Bibliografia:
Materiały własne
Źródło zdjęcia: pixabay.com
Więcej komentarzy...